uznałem ze jestescie na tyle inteligętni ze tego tez sie nauczycie.
Prezes staje jak wryty, to jakieś nieporozumienie
Czuje jak oddaje piwo i spelnia swe marzenie
Elegancik szcza spode łba
A ja dobrze wiem co znaczy takie szczenie
Takie szczenie tanim winem zalatuje
A ja zapach ten już od kilku minut czuje
Nim się obejrzałem już Vanda cycem wymachuje
Nie ma jak piłkarska przygoda
Z rana dobry humor miałem
I taka słoneczna była pogoda
mama powie dobry kibic był jaka szkoda
kwieciaka sukienka rzuca mu się w ramiona
Godzinę temu tylko tego chciał
O tym marzył, o tym myślał
A teraz, co właściwie się stało
Było mi źle, było mi słabo
"No co jest Prezesie, wystaw swe pięści"
On na to: "Panowie dziękuję
Boli mnie ręka, Dominantów obiłem, źle się czuję"
I nagle pęęęk, i nagle puuum
I nic nie widzę ciemno się zrobiło i gwiazdy
Od lat nie było takiej jazdy bo w Pychowiance są same gwiazdy (same gwiazdy)
I nagle widzę Kwiecistą sukienkę
Jej brudną,smierdzącą,jak się potem przekonałem również szybką rękę
Uśmiecha się głupio i mówi: "Dziękuję
Taka dowartościowana się teraz czuje"
Lecz mam sposób by odwdzięczyć się Prezesowi
Jeśli słuchają mnie dzieci, zatkajcie uszy swoje
Bo to co się stanie drodzy panowie i panie
Na to trzeba mieć lat ponad osiemnaście
Jeśli nie macie tyle komputer wyłączcie, światła zgaście
Kwiecista sukienka odpada zgrabnie od wystających kości
Ona mówi: "Ja pragnę twojej miłości
Bierz mnie, bierz mnie w całości
W całości jestem twoja"
I zbliża się do mnie z zniszczonymi ustami
I mlaska, mógłbym tak słuchać jej godzinami
Jest bliżej i bliżej i bliżej i bliżej i bliżej
Jest bliżej, bliżej, bliżej
Całuję i w tym momencie się budzę
Cały zakrwawiony i nie ma kwiecistej sukienki, zniszczonych ust
Lecz nie ma też elegancików
Ich śmierdzących bez sznurówek bucików (nie ma nic)
Więc gdzie ja jestem, gdzie jestem
Patrzę wszędzie biało i Kazia z wystającym zębem mówi:
"Tu zszyjemy, ręke nastawimy
A z zębami to my nic już nie poradzimy
Na stół proszę"
Więc nie ma jak zabawa z niesprawdzonymi pannami nocami